Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Buntownik z wyboru (PLAKAT FILMU)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Plakat filmu na mediakrytyk.pl
Dzisiaj film dosyć wiekowy, ma bowiem na koncie dwie dekady z hakiem, jednak w przeciwieństwie do niektórych swoich rówieśników nie zestarzał się tak bardzo i nadal dostarcza sporo satysfakcji. Jednocześnie jednak muszę zaznaczyć, że moje oceny filmów z lat 90-tych obarczone są sporą dawką sentymentalizmu. Wtedy to będąc nastolatką dopiero odkrywałam uroki kina, dlatego mam trudności, by wzbić się na wyżyny obiektywizmu w stosunku do filmów, które w dużym stopniu ukształtowały mnie jako kinomana.
„Buntownik z wyboru” to kameralny dramat z bardzo wyrazistym głównym bohaterem. Opowiada o młodym geniuszu Willu Huntingu, dla którego najbardziej skomplikowany problem matematyczny jest błahostką, jednak na co dzień w jego życiu panuje chaos. Pracuje jako woźny na uniwersytecie, regularnie popada w konflikty z prawem, a wieczorami przesiaduje ze swoimi mniej rozgarniętymi kumplami w barach. Gdy jego ponadprzeciętne zdolności zostaną przez przypadek odkryte, chłopak, jak na młodego gniewnego przystało, odrzuci każdą pomoc i próbę „ucywilizowania”. Dopiero gdy trafi na kozetkę do nietuzinkowego psychologa (w tej roli oscarowy Robin Williams), zacznie się poważnie zastanawiać nad swoim życiem i perspektywami.
Lubię ten film za wiele rzeczy, przede wszystkim za to, że jest mądry, ale nie popada w dydaktykę. Nieźle radzi sobie też ze stereotypami; akademicy to nie zawsze sztywniacy, a pozorna beztroska i luz Willa okazują się często fasadą, za którą kryje się zwykły strach. Film nie stracił nic ze swojej świeżości mimo upływu lat. Dziś Matt Damon (w roli głównej) i Ben Affleck to panowie w średnim wieku i ze sporym dorobkiem, ale wtedy byli debiutującymi scenarzystami, którzy nie potrafili ukryć ekscytacji, gdy odbierali Oscara za najlepszy scenariusz. Dzięki ich młodzieńczemu entuzjazmowi i wsparciu bardziej doświadczonych twórców powstał wspaniały, idealnie wyważony film; jednocześnie inteligentny i zabawny, optymistyczny, ale w nienaiwny sposób i który dostarcza tyle czystej rozrywki, co momentów do refleksji. A ukoronowaniem całości jest Robin Williams w szczytowej formie.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Gus Van Sant
Ocena: 8/10